To miejsce zafascynowało mnie już przy pierwszej wizycie w
minionym roku. Dużo młodzieży, wiele kolorów, ludzi na deskorolach i rolkach, a
na sznurku wiszące trampki.
Podczas pierwszej wizyty nie miałam świadomości, że
to niegdyś tu stał pomnik Stalina. Aktualnie na cokole umiejscowiony jest dość
szpetny metronom, ale miejsce tętni życiem. Brak świadomości o wydarzeniach
jakie miały tu niegdyś miejsce powoduje pełne wyluzowanie i złapanie pozytywnej
energii.
Budowany przez 6 lat pomnik, odsłonięto w 1955, a zburzono w
1962. Bardzo ciekawie jego historię opisuje Mariusz Szczygieł w książce
Gottland – zachęcam do lektury. Smutne jak wiele ludzkiego cierpienia może
dostarczyć jeden monument.
Tak M. Szczygieł opisuje dawny pomnik:
Stalin stoi na czele
zastępu ludzi . W jednej dłoni trzyma książkę, drugą ma założoną na piersiach
za płaszcz. Po lewej – radzieckiej – stronie za Stalinem idzie robotnik ze
sztandarem, potem androbiolog, partyzantka, a na końcu radziecki żołnierz,
który ogląda się za siebie.
Po prawej –
czechosłowackiej stronie Stalina idą: robotnik ze sztandarem, kobieta ze wsi,
naukowiec i czechosłowacki żołnierz spoglądający do tyłu.
Odważni zaczęli
szeptać, że to Stalin, któremu wszyscy włażą w dupę.
Tylko jeden jego guzik
– powtarzano – będzie wielkości bochna chleba.
~ ... Czasem mawiano ponoć także że pomnik jest odzwierciedleniem kolejki po mięso...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz