czwartek, 21 lutego 2013

Pierwsze wrażenie...



 Jak to się mówi? – Czeski film?
 Tak, takie powiedzenie często można usłyszeć z ust Polaków. I takie wrażenia można też było mieć w pewnych pierwszych momentach mojego pobytu w Pradze w ramach programu Erasmus, szczególnie gdy człowiek dowiaduje się, że nie może uczęszczać na żadne zajęcia, które miał zaplanowane…
Przy organizacji zajęć bardzo pomocny był profesor, który pracuje jednocześnie na naszym UP i tutejszym Uniwersytecie Karola – okazało się, że jednak możliwe jest uczęszczanie na zajęcia...
Dzięki natomiast ogromnej pomocy studentki Katie z organizacji Cuni wszystkie formalności – karta ISIC, bilet sieciowy, meldunek do akademika, karta do telefonu - udało się załatwić już pierwszego dnia przyjazdu (wciąż w to nie wierzę). I na dodatek nie trzeba było biegać po mieście z nosem w mapie… 
Pozostaje jeszcze tylko zgłosić się do prowadzących, odebrać indeks i powinności względem uczelni zostaną spełnione. 
           Standard w akademiku odbiega od tego, jakiego miałam okazję ostatnio doświadczyć, ale myślę, że nie jest źle. Przesympatyczna współlokatorka z Portugali rekompensuje takie niedogodności, jak 25 minutowa podróż tramwajem do centrum.
            Myślę sobie że ten czas będzie na pewno bardzo ciekawy i rozwijający. Tymczasowy brak internetu pobudza do refleksji i tego, że zaczęłam pisać bloga. Nigdy wcześniej się nie skusiłam na to, choć wielokrotnie przewijał się przez moją głowę ten pomysł. Nie zamierzam skupiać się na tym znacząco, ale od czasu do czasu coś napiszę. Może dla kogoś z Was będzie to inspiracją do działania.
          Czas zacząć uczyć się czeskiego bo choć dobry den brzmi podobnie jak polskie dzień dobry, ale raczej nikt nie zrozumie do widzenia - Na shledanou ;)

Pierwsze nowe spostrzeżenia - ciekawostki względem Czech:
~ bardzo duże banknoty – niektóre nie mieszczą się w moim portfelu;
~ stówki wydaje się jak dziesięciozłotówki - na początku trudne do zrozumienia;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz